Ostatnio obiecałam ładniejsze zdjęcia - jednak rodziciele oddali sprzęt dzień później, więc musiałam posłużyć się cyfrówką. Wyszło jak wyszło, grunt że jest, nie mniej jednak kiedy będę ciasto robić jeszcze raz to z pewnością zmienię zdjęcia ;)
Co do ciasta - ja oczywiście musiałam pozmieniać. W oryginale - z porzeczkami, moje z borówką. W oryginale - na prostokątnej blasze, u mnie duża, "piekarnikowa". W oryginale 450 g owoców, u mnie około 1 kilograma... Myślę że to tłumaczy, dlaczego ciasto jest bardzo "plackowate". Hmm, może i plackowate, ale pyszne! Miękkie, zachowuje świeżość przez kilka dni, nieprzesłodzone. I robi się je błyskawicznie!
Podane proporcje na (mądry Polak po szkodzie) prostokątną blachę. Przepis zaczerpnięty stąd.
Składniki:
- 2 i 3/4 szklanki mąki
- 3 jajka
- 3/4 szklanki cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka maślanki
- 1/2 szklanki oleju
- ulubiony aromat
- ok. 500 g dowolnych owoców
Przygotowanie:
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec dodając cukier. Dodawać po jednym żółtku, po każdym miksując. Ubite jajka z cukrem zmiksować z olejem, aromatem i maślanką. Dodawać stopniowo mąkę wymieszaną z proszkiem, dokładnie zmiksować na jednolitą masę. Wylać na natłuszczoną blachę, położyć owoce, piec około 1 godziny w 180 stopniach Celsjusza. Można wcześniej posypać dodatkowo kruszonką, bądź dopiero po wystudzeniu cukrem pudrem.
Smacznego!
Chciałam się trochę zareklamować, bo tutaj dopiero zaczynam, ale Twój opis zaciekawił mnie tak, że przejrzałam z ciekawością sporą część bloga :) Inspiracja do pieczenia niemała, skorzystam na pewno. Tymczasem dokończę, co zaczęłam, i zapraszam do siebie :) http://fotosztaluga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń